Jest coś absolutnie rozczulającego w pierwszym łyku zupy z botwinki. Może to ten lekko ziemisty smak młodych buraczków, może koper, który pachnie jak lato w słoiku, a może po prostu wspomnienie dzieciństwa, kiedy babcia stawiała parujący gar na stole i mówiła: „Jedz, zanim wystygnie”.
Dziś zabieram Was w kulinarną podróż do korzeni – dosłownie i w przenośni. Przepis na botwinkę, którym się z Wami dzielę, jest prosty, sezonowy i niezmiennie pyszny. Idealny na ciepły dzień, kiedy nie chce się nic ciężkiego, ale dusza woła o coś domowego.