Udało się! Upiekłam pierwszy chleb wg Kena Forkisha - człowieka, który rzucił pracę w korpo, by nauczyć się rzemiosła, jakim jest pieczenie chleba tradycyjnymi metodami - bez polepszaczy, spulchniaczy i wzmacniaczy smaku. Chleba, dla którego najistotniejszy jest CZAS!!! Ale niech was nie zniechęci nazwa tego chleba. Wprawdzie jest przy nim trochę pracy, ale cuda dzieją się właśnie w nocy - my śpimy a ciasto rośnie, fermentuje i rozwijają się smaki. Bochenek ma chrupiącą ciemnobrązową skórkę i duże oczka. Ciasto można zagnieść w piątek wieczorem, by w sobotę cieszyć się pysznym śniadaniem. Takie kromki nie wymagają przesadnego towarzystwa. Wystarczy dobre mało lub oliwa i gruby plaster pomidora.
Chleb pszenny całonocny
- 1 kg mąki pszennej (dałam typ 650, bo akurat taką miałam)
- 3 szkl wody (w temp. 32-35 stC)
- 1 łyżka i 1 łyżeczka soli
- 1/4 łyżeczki suszonych drożdży instatnt
Autor podaje dokładny czas poszczególnych czynności. Trzymałam się tego harmonogramu. O godzinie 19 w dużej misce zmieszałam ręką mąkę z wodą, aż oba składniki się połączyły. Odstawiałam na 20 minut. Po tym czasie posypałam wierzch solą i drożdżami i zaczęłam mieszać ciasto. [W trakcie dobrze jest co jakiś czas maczać rękę w ciepłej wodzie - dzięki temu ciasto się tak nie klei] Najlepiej jest sięgać ręką na spód miski i wyciągać do góry po 1/4 ciasta, rozciągać do góry i zakładać na wierzch. Takie mieszanie powtarzałam aż ciasto zrobiło się elastyczne. Przykryłam ściereczką i odstawiałam, żeby wyrosło. Po około godzinie ciasto ponownie wymieszałam (taką samą metodą, jak za pierwszym razem) i znowu odstawiłam przykryte ściereczką, tym razem na całą noc (w temperaturze pokojowej). O 8.00 rano wyjęłam ciasto z miski na posypaną mąką stolnicę, podzieliłam na dwie części (z tej porcji wychodzą dwa bochenki). Każdą część uformowałam w kulę i przełożyłam do wysypanych mąką misek (jeszcze się nie dorobiłam koszyków do wyrastania). Wierzch również posypałam mąką, przykryłam ściereczką i odstawiłam na 75 minut. Pół godziny przed pieczeniem włączyłam piekarnik na 245 st C i wstawiałam do niego naczynie żaroodporne (autor zaleca pieczenie w garnkach żeliwnych, ale w naczyniu też można, tylko trzeba je nasmarować olejem). O 9.15 wyjęłam ostrożnie naczynie z piekarnika, przełożyłam do niego 1 bochenek, przykryłam pokrywką i wstawiłam do piekarnika. Po 30 minutach zdjęłam pokrywkę i piekłam przez kolejne 30 minut, aż chleb stał się ciemnobrązowy. Drugą porcję ciasta wstawiłam do lodówki i upiekłam drugiego dnia pizzę.
Chleb po upieczeniu wyjęłam z naczynia i położyłam na kratce, żeby ostygł.
Opis może wydawać się skomplikowany, ale wierzcie mi, gdy już zaczniemy przygotowywać ten chleb, okazuje się, że to wcale nie takie trudne. A jak satysfakcja!
Ta skórka jest po prostu bajeczna :D
OdpowiedzUsuńmniam - kto nigdy sam nie piekł chleba nie czuje tego zapachu
OdpowiedzUsuń