Lubię zamykać smaki lata w słoikach. Robię dżemy, soki, powidła, pikle...Marynuję, kiszę i pasteryzuję. Dzięki temu od późnej jesieni do wiosny cieszę się smakiem warzyw i owoców wygrzanych w słońcu i z daleka omijam importowane cuda. W tamtym roku pod koniec października została nam skrzynka zielonych pomidorów. Część poszła na sałatki, a z reszty zrobiłam pastę, która w mojej rodzinie króluje od lat. Właściwie konsystencją bardziej przypomina sałatkę, ale pozostanę przy nazwie, jaką znam od dzieciństwa. Pasta wymaga trochę pracy (krojenia*), ale uwierzcie - warto!
*moja siostra ściera w maszynce do mielenia mięsa z przystawką do tarcia i też wychodzi super, a pracy mniej
- 1 kg zielonych pomidorów
- 3 papryki (dowolne, choć wg mnie najlepsze są czerwone)
- 3/4 kg cebuli
- 2 ogórki
- 40 dkg cukru
- 1/2 l octu 6%
- 2 łyżki soli
- 1,5 łyżki mąki
- torebka carry
- 1,5 łyżki zmielonej gorczycy
Warzywa kroję w drobną kostkę (nie obieramy ich). Przekładam do dużej miski, zasypuję solą, mieszam i zostawiam na noc. Następnego dnia odlewam wodę i przepłukuję warzywa wodą. Odcedzam na durszlaku. Wkładam do garnka, dodaję ocet i cukier. Gotuję na wolnym ogniu około godzinę. Mieszam od czasu do czasu, żeby się nie przypaliło. Pod koniec dodaję carry i gorczycę. Następnie odlewam trochę płynu do kubeczka, rozprowadzam w nim mąkę i wlewam z powrotem do garnka. Mieszam i gotuję około 15 minut. Gorące składam w słoiki. Ja dodatkowo pasteryzuję* około 10-15 minut.
*jeśli pasteryzuję gorące słoiki, to woda w garnku również jest gorąca, gotuję około 10-15 minut i zostawiam w garnku do ostygnięcia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz